KOMENTARZ=MOCNA ZACHĘTA DO DALSZEGO PISANIA
Moi drodzy oto mój nowy pomysł na opowiadanie,
piszę go również na Wattpadzie, więc zapraszam również i tam! :)
Zapraszam do czytania!
Wokół
słychać było tylko ciszę. Wszechogarniający spokój wydawał się
jedyną rzeczą, której pragnęłam. Podniosłam kącik ust ku górze
rozkoszując się chwilą błogiego odprężenia. Wpatrując się w
rozciągający się widok Londynu nocą, podążyłam w stronę
starej, zniszczonej ławki znajdującej się tuż obok potężnej
wierzby, której gałęzie nachylały się delikatnie ku niej.
Usadowiłam się na niej wygodnie, opierając głowę o pień drzewa.
Przymknęłam oczy, zapominając jednocześnie o otaczającej mnie
rzeczywistości. Świat, do którego wkraczałam,w całej swojej
fakturze różni się od tego, który znałam dotychczas.
Paraliżujące uczucie objęło moje ciało, wywołując gęsią
skórkę na moim ciele. Nigdy nie byłam pewna co chcę robić w
życiu. Wydawało mi się, że zawsze pozostanę dzieckiem, ciesząc
się każdym dniem i żyjąc w błogiej radości. Lecz lata płynęły
coraz szybciej i zanim się zorientowałam nastał czas, w którym
powinnam wybrać. W klasie maturalnej na jednej z lekcji języka
angielskiego dostaliśmy polecenie od nauczyciela, aby napisać pracę
na temat tego kim chcemy być. Zadanie początkowo wydawało się
banalne, lecz kiedy usiadłam do niego, poważnie się zastanawiając,
nie wiedziałam jaka jest odpowiedź. Chciałabym być kimś, kto
potrafi kochać. Chciałabym być kimś, kto jest w stanie przyznać
się do błędu. Chciałabym być kimś, kto zdobywa się na
przeprosiny. Chciałbym szanować i tolerować ludzi ze względu na
ich odmienność. Pragnę pozostać tą samą Nel jaką byłam kilka
lat temu, tym samym dzieckiem, który potrafił cieszyć się z
błahych spraw. Jedno pytanie wciąż mnie nurtuje, czy są to
poprawne odpowiedzi?
Chwyciłam
za parasol, który spoczywał w górnej szafce w korytarzu. Miałam
wielką nadzieję, że nie będzie mi on dzisiaj potrzebny, ale tuż
po lunchu jasne promienie słoneczne zostały przykryte ciemnymi
deszczowymi chmurami. Naciągnęłam na nogi siwe kalosze, a siebie
okryłam już wyblakłą, różową deszczówką. Posłałam nieme
pożegnanie w stronę mojej rodzicielki, która krzątała się w
kuchni, przygotowując potrawy już od samego rana. Ona uśmiechnęła
się do mnie i wróciła do poprzedniego zajęcia. W momencie, gdy
wychyliłam się za wejściowe drzwi, moje ciało przeszły dreszcze.
Stałam chwilę w bezruchu przyzwyczajając się do temperatury, ale
zaraz potem ruszyłam żwawym krokiem w stronę centrum miasta.
Ludzie przyzwyczajeni już do tutejszej pogody, zdawali się
całkowicie nie przejmować się dzisiejszą aurą. Gdzieniegdzie
można było wychwycić turystów, których zachowanie było odmienne
od mieszkańców tego miasta. Opatuleni od stóp do głów w ciepłe
ubrania podążali po ulicach trzymając mapę w rękach.
Zatrzymywali się co jakiś czas, widząc budynek, który ich zdaniem
był godny poświęcenia chwili uwagi.
- Przepraszam,
czy byłaby pani taka miła i zrobiła nam zdjęcie?
Tuż
obok mnie zmaterializowała się para staruszków odziana w
deszczówki. Kobieta patrzyła na mnie z miłym wyrazem twarzy i
uśmiechała się uprzejmie. Mężczyzna znajdujący się u jej boku
trzymał w ręku aparat, który skierował w moją stronę.
Odwzajemniłam uśmiech i pokiwałam ochoczo głową na znak zgody.
Para ustawiła się, przyodziewając swoje twarze w uśmiechy.
Nacisnęłam parę razy na przycisk, którym wykonywało się
fotografie, więc w aparacie powinno znajdować się kilka kopii.
Kobieta odebrała ode mnie aparat, podziękowała uprzejmie i wraz ze
swoim towarzyszem podążyli w stronę jednej z największej atrakcji
Londynu, czyli Big Ben'a. Spojrzałam na zegarek, który oplatał mój
nadgarstek i zmartwiłam się. Musiałam się pośpieszyć, jeśli
chciałam zdążyć na czas. Opady, które na początku przybrały
kształt mżawki, teraz wzmocniły się i padał ulewny deszcz. Mój
krok zmienił się na trucht i po kilku minutach przekroczyłam próg
kawiarni Soul. Moje nozdrza uderzył mocny zapach świeżo palonej
kawy połączony z wypiekami Tessy i nutką cynamonu i cykorii,
którymi lokal już przesiąkł. Przywitał mnie James, który
najprawdopodobniej zaczynał swoją zmianę. Opierał się o bar
znajdujący się w prawym kącie kawiarni. Wnętrze było ciemne, ale
nie zachmurzone, wręcz przeciwnie, charakteryzowała je ciepła
atmosfera. Ściany jasnego brązu idealnie kontrastowały z beżowymi
i czerwonymi dodatkami.
- Nel,
dobrze cię widzieć! - zaczął James, widząc mnie w progu lokalu.
Uśmiechnęłam się na jego powitanie. Zdjęłam płaszcz i
zawiesiłam go wraz z parasolką na drewniany wieszak. Radosnym
krokiem przemierzyłam dzielącą nas odległość i usiadłam przy
jednym z krzeseł przy barze.
- Dziękuję,
ciebie też. Przyszłam się pożegnać. - powiedziałam smutnym
głosem. Wyraz twarzy James'a zmienił się diametralnie. Uśmiech
zniknął, a zastąpił go lekki grymas niezadowolenia.- Och,
prawie zapomniałem. Wyjeżdżasz już dzisiaj?
- Tak,
zajęcia zaczynają się za parę dni, więc muszę jeszcze załatwić
tam kilka spraw. - odrzekłam już nieco weselszym głosem. Mimo, iż
nie chciałam opuszczać Londynu, gdzieś w głębi serca zrodziło
się uczucie, które przeważało już kilka tygodni. Chęć
ustabilizowania? Nie. Podekscytowanie! To coś co kierowało mną
już od paru miesięcy. Chęć przeżycia czegoś nowego, odmiennego
od codziennej, otaczającej mnie rzeczywistości. Choć moje
wewnętrzne uczucia i emocje prawie rozrywają mnie na kilka części,
z zewnątrz staram się pokazać odpowiedzialną dziewiętnastolatkę,
która jest w stanie poradzić sobie z przyszłością. Odkąd w
mojej skrzynce znalazł się list dotyczący mojego przyjęcia na
Uniwersytet Cambridge żyję tylko moją nową rzeczywistością.
Rodzice początkowo byli przeciwni mojej przeprowadzce do Cambridge,
ale po kilkudniowych rozmowach, udało się ich przekonać.
- Będziemy
za tobą tęsknić, Nel. - mój wzrok padł na osobę wypowiadającą
te słowa. Tessa była właścicielką Soul i każdy z pracowników
traktował ją jako swoją babcię. Kobieta była lekko
przygarbiona, z siwymi włosami na głowie i miodową sukienką,
którą tak często nosiła. Podeszła do mnie żwawym krokiem i
wtuliła się w moje ciało. Była o kilka centymetrów niższa,
więc bez problemu mogłam oprzeć brodę na czubku jej głowy.
- Ja
za wami też, nawet nie wiecie jak bardzo. - w moich oczach zaczęły
gromadzić się łzy, które uporczywie powstrzymywałam. Tessa
odsunęła się ode mnie delikatnie i spojrzała w moje oczy. Ona
jedyna wiedziała co czułam.
- Może
masz ochotę na kawę?
Przytaknęłam
delikatnie głową podążając za kobietą w stronę kuchni.
Jeśli chodzi o wyjaśnienia. To opowiadanie będzie zupełnie nowe, lecz będzie w nim występował wątek, który jest najważniejszy w tej historii. Zmieniłam niektórych bohaterów, okoliczności, charakter niektórych bohaterów i oczywiście większość przeprowadzonych dialogów i zdarzeń. Czułam, że tamto opowiadanie źle zaczęłam i wątek nie byłby tak wyraźny. Historię piszę też na Wattpadzie, jak wyżej wspomniałam. Bardzo zapraszam i zachęcam do komentowania, to naprawdę mobilizuje. Tak, więc zapraszam na nową historię IF ONLY.
Wasza, MK ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz