piątek, 16 maja 2014

Chapter two * If Only


    KOMENTARZ=MOCNA ZACHĘTA DO DALSZEGO PISANIA


    MIŁEGO CZYTANIA!

    Troska mojej mamy czasami przerastała wszystko. Podążała po mieszkaniu z kąta w kąt wyszukując nowe rzeczy, które na pewno przydałyby mi się na uniwersytecie. Przewracałam oczami na jej kolejne pomysły, a ona grymasiła, gdy stanowczo odmawiałam ich zabrania.
    Musisz to wziąć! - kłóciła się ze mną taszcząc za sobą komplet pościeli. Jeśli zgodziłabym się na jej namowy mój pokój w akademiku wyglądałby jak garaż czy podobna graciarnia. Kiwnęłam głową, nie przystając na prośbę.
    - Mamo, tam wszystko będzie. Dlaczego mam zabierać rzeczy, które wcale mi się nie przydadzą? - zapytałam już lekko podirytowana. Rodzicielka zawstydziła się i podrapała ręką kark.
    - Ja...nie wiem. Po prostu się martwię, chcę, żebyś czuła się tam dobrze.
    Wstałam z kanapy w salonie i skierowałam się w stronę mamy. Kobieta stała tyłem do mnie, przeszukując dużą, drewnianą szafę. Złapałam za jej ramię i odwróciłam ją tak, że stanęłyśmy twarzą w twarz.
    - Mamo, mam dziewiętnaście lat, idę na college. Muszę nauczyć radzić sobie sama. - przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam. Objęła mnie mocno, tak jakby nie chciała, żebym jej uciekła.
    -Już czas.


    Droga do Cambridge, oddalonego o 50 mil od Londynu, okropnie się dłużyła. W moich uszach znajdowały się słuchawki, z których wydobywała się delikatna melodia I See Fire Ed'a Sheeran'a. Gęsia skórka wzmogła się, gdy drzwi autobusu otworzyły się wpuszczając do rozgrzanego autobusu zimne podmuchy wiatru. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że ludzie, którzy jeszcze przed chwilą zajmowali swoje miejsce, teraz kierowali się w stronę wyjścia. Wyjrzałam przez lekko już zabrudzone okno. Moim oczom ukazał się potężny gmach budynku uniwersytetu. Wstałam z miejsca i wyszłam z autobusu, żegnając się uprzejmie z kierowcą. Opatuliłam się apaszką i skierowałam się w stronę budynku akademika. Torba, którą za sobą ciągnęłam, teraz wydawała się o wiele cięższa. Przystanęłam przed wysokimi schodami zastanawiając się jednocześnie w jaki sposób zaniosę ją do środka. Moje próby uniesienia torby na nic się nie zdały, a przyprawiły mnie o ból nadgarstka.
    - Może ci pomóc?
    Odwróciłam się gwałtownie słysząc zachrypnięty głos. O barierkę opierał się chłopak o brązowych włosach, ubrany w czarną bluzkę i takiego samego koloru spodnie. Był szczupły, ale nie chudy, wyróżniała go dobrze zbudowana postura. Jego ręce spoczywały w tylnich kieszeniach spodni, a na twarzy widniał delikatny uśmiech. Chłopak oderwał wzrok od mojej sylwetki i skierował go na przedmiot znajdujący się obok mnie. Postąpiłam podobnie jak chłopak i spojrzałam na moją rozepchaną walizkę.
    - Jeśli byłbyś taki miły. - rzekłam ciepłym głosem uśmiechając się uprzejmie. Chłopak oderwał się od barierki i podążył w moja stronę. Wyciągnął dłoń chwytając rączkę torby i podniósł ją, nie mając z tym żadnych kłopotów.
    - Pierwszy rok? - zapytał nieznajomy, kiedy przekroczyliśmy próg akademika. Spojrzałam na jego twarz. Spoglądał na mnie, przybierając poważną minę. Kiwnęłam głową.
    - Tak. - nie dłużej jak kilkanaście sekund później staliśmy przed drzwiami pokoju numer 23 . Chłopak przekazał mi walizkę i uśmiechnął się uprzejmie. Podziękowałam mu i chwyciłam klamkę drzwi, aby je otworzyć. Zanim skryłam się w cieniu pokoju usłyszałam głos:
    - Witamy w Cambridge.

    Ściany pokoju miały kolor ciemnego beżu. Po przeciwnych jego stronach znajdowały się dwa łóżka. Spojrzałam na te, które znajdowało się tuż pod dużym oknem, przez które można było zauważyć zapierający dech w piersiach widok na rzekę Cam. Swoje ubrania przełożyłam do średniej wielkości komody, a rzeczy, które nie znalazły swojego miejsca w nowym pokoju zamknęłam w walizce i schowałam ją pod łóżko. Opadłam bezwiednie na świeżą i miękką pościel i wtuliłam twarz w poduszkę, która wydawała się teraz idealnym towarzyszem. Z błogostanu wyrwał mnie głos dochodzący z radiowęzła, który zamocowany był w jednym z kątów na suficie.
    - Uwaga, uwaga, uwaga. Kolacja została przeniesiona na godzinę 20. Przepraszamy za komplikacje.
    Momentalnie mój wzrok podążył na zegarek spoczywający na szafce obok łóżka. Wskazywał godzinę parę minut po dziewiętnastej. Odetchnęłam z ulgą, że mam czas, aby chwilę odpocząć i odświeżyć się. Chwyciłam na kosmetyczkę leżącą na komodzie i wyszłam z pokoju z zamiarem poszukiwania łazienek. Chodząc po akademiku minęłam drzwi kuchni i stołówki, ale moim oczom nie ukazały się drzwi, których w tej chwili potrzebowałam.
    - Musisz się cofnąć. Pomieszczenie po prawej stronie. - mój wzrok spoczął na drobnej posturze dziewczynie. Włosy jej były w kolorze ciemnego blondu, które związane miała w niedbały kłos. Uśmiechnęła się serdecznie i zbliżyła się do mnie.
    - Jestem Gemma. - wyciągnęła dłoń w moim kierunku, a ja delikatnie ją uścisnęłam. Zdałam sobie sprawę, że nie przedstawiłam się, więc rzekłam:
    - Nelia – mój cichy głos odbił się echem. Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja uniosłam brwi nie wiedząc o co chodzi.
    - Twoje imię, jest...niespotykane. - wyjaśniła lekko się jąkając. Zawstydzona odwróciła wzrok i zaczęła bawić się końcówkami swoich włosów. Nie wiedząc co odpowiedzieć, uśmiechnęłam się tylko.
    - Przepraszam, ale muszę już iść. - powiedziałam i wskazałam gestem dłoni na drzwi łazienki. Ona pokiwała głową i rzekła ciepło:
    - Do zobaczenia później!
    Po kilku minut znalazłam się już w pokoju. Położyłam się na łóżku zamknęłam oczy, aby choć na chwilę pozwolić im odpocząć. Godzina dwudziesta minęła, a ja nadal nie ruszyłam się z miejsca, czując jakby moje ciało ważyło ponad sto kilogramów, a powieki stały się niczym stalowe kurtyny.

Pojawił się kolejny rozdział :) Chciałam, aby były one dodawane tego samego dnia co na Wattpadzie, więc musiałam nadrobić! IF ONLY

czwartek, 15 maja 2014

Chapter one * If Only


KOMENTARZ=MOCNA ZACHĘTA DO DALSZEGO PISANIA


Moi drodzy oto mój nowy pomysł na opowiadanie, 
piszę go również na Wattpadzie, więc zapraszam również i tam! :)

Zapraszam do czytania!




Wokół słychać było tylko ciszę. Wszechogarniający spokój wydawał się jedyną rzeczą, której pragnęłam. Podniosłam kącik ust ku górze rozkoszując się chwilą błogiego odprężenia. Wpatrując się w rozciągający się widok Londynu nocą, podążyłam w stronę starej, zniszczonej ławki znajdującej się tuż obok potężnej wierzby, której gałęzie nachylały się delikatnie ku niej. Usadowiłam się na niej wygodnie, opierając głowę o pień drzewa. Przymknęłam oczy, zapominając jednocześnie o otaczającej mnie rzeczywistości. Świat, do którego wkraczałam,w całej swojej fakturze różni się od tego, który znałam dotychczas. Paraliżujące uczucie objęło moje ciało, wywołując gęsią skórkę na moim ciele. Nigdy nie byłam pewna co chcę robić w życiu. Wydawało mi się, że zawsze pozostanę dzieckiem, ciesząc się każdym dniem i żyjąc w błogiej radości. Lecz lata płynęły coraz szybciej i zanim się zorientowałam nastał czas, w którym powinnam wybrać. W klasie maturalnej na jednej z lekcji języka angielskiego dostaliśmy polecenie od nauczyciela, aby napisać pracę na temat tego kim chcemy być. Zadanie początkowo wydawało się banalne, lecz kiedy usiadłam do niego, poważnie się zastanawiając, nie wiedziałam jaka jest odpowiedź. Chciałabym być kimś, kto potrafi kochać. Chciałabym być kimś, kto jest w stanie przyznać się do błędu. Chciałabym być kimś, kto zdobywa się na przeprosiny. Chciałbym szanować i tolerować ludzi ze względu na ich odmienność. Pragnę pozostać tą samą Nel jaką byłam kilka lat temu, tym samym dzieckiem, który potrafił cieszyć się z błahych spraw. Jedno pytanie wciąż mnie nurtuje, czy są to poprawne odpowiedzi?

Chwyciłam za parasol, który spoczywał w górnej szafce w korytarzu. Miałam wielką nadzieję, że nie będzie mi on dzisiaj potrzebny, ale tuż po lunchu jasne promienie słoneczne zostały przykryte ciemnymi deszczowymi chmurami. Naciągnęłam na nogi siwe kalosze, a siebie okryłam już wyblakłą, różową deszczówką. Posłałam nieme pożegnanie w stronę mojej rodzicielki, która krzątała się w kuchni, przygotowując potrawy już od samego rana. Ona uśmiechnęła się do mnie i wróciła do poprzedniego zajęcia. W momencie, gdy wychyliłam się za wejściowe drzwi, moje ciało przeszły dreszcze. Stałam chwilę w bezruchu przyzwyczajając się do temperatury, ale zaraz potem ruszyłam żwawym krokiem w stronę centrum miasta. Ludzie przyzwyczajeni już do tutejszej pogody, zdawali się całkowicie nie przejmować się dzisiejszą aurą. Gdzieniegdzie można było wychwycić turystów, których zachowanie było odmienne od mieszkańców tego miasta. Opatuleni od stóp do głów w ciepłe ubrania podążali po ulicach trzymając mapę w rękach. Zatrzymywali się co jakiś czas, widząc budynek, który ich zdaniem był godny poświęcenia chwili uwagi.

- Przepraszam, czy byłaby pani taka miła i zrobiła nam zdjęcie?

Tuż obok mnie zmaterializowała się para staruszków odziana w deszczówki. Kobieta patrzyła na mnie z miłym wyrazem twarzy i uśmiechała się uprzejmie. Mężczyzna znajdujący się u jej boku trzymał w ręku aparat, który skierował w moją stronę. Odwzajemniłam uśmiech i pokiwałam ochoczo głową na znak zgody. Para ustawiła się, przyodziewając swoje twarze w uśmiechy. Nacisnęłam parę razy na przycisk, którym wykonywało się fotografie, więc w aparacie powinno znajdować się kilka kopii. Kobieta odebrała ode mnie aparat, podziękowała uprzejmie i wraz ze swoim towarzyszem podążyli w stronę jednej z największej atrakcji Londynu, czyli Big Ben'a. Spojrzałam na zegarek, który oplatał mój nadgarstek i zmartwiłam się. Musiałam się pośpieszyć, jeśli chciałam zdążyć na czas. Opady, które na początku przybrały kształt mżawki, teraz wzmocniły się i padał ulewny deszcz. Mój krok zmienił się na trucht i po kilku minutach przekroczyłam próg kawiarni Soul. Moje nozdrza uderzył mocny zapach świeżo palonej kawy połączony z wypiekami Tessy i nutką cynamonu i cykorii, którymi lokal już przesiąkł. Przywitał mnie James, który najprawdopodobniej zaczynał swoją zmianę. Opierał się o bar znajdujący się w prawym kącie kawiarni. Wnętrze było ciemne, ale nie zachmurzone, wręcz przeciwnie, charakteryzowała je ciepła atmosfera. Ściany jasnego brązu idealnie kontrastowały z beżowymi i czerwonymi dodatkami.
- Nel, dobrze cię widzieć! - zaczął James, widząc mnie w progu lokalu. Uśmiechnęłam się na jego powitanie. Zdjęłam płaszcz i zawiesiłam go wraz z parasolką na drewniany wieszak. Radosnym krokiem przemierzyłam dzielącą nas odległość i usiadłam przy jednym z krzeseł przy barze.
- Dziękuję, ciebie też. Przyszłam się pożegnać. - powiedziałam smutnym głosem. Wyraz twarzy James'a zmienił się diametralnie. Uśmiech zniknął, a zastąpił go lekki grymas niezadowolenia.- Och, prawie zapomniałem. Wyjeżdżasz już dzisiaj?
- Tak, zajęcia zaczynają się za parę dni, więc muszę jeszcze załatwić tam kilka spraw. - odrzekłam już nieco weselszym głosem. Mimo, iż nie chciałam opuszczać Londynu, gdzieś w głębi serca zrodziło się uczucie, które przeważało już kilka tygodni. Chęć ustabilizowania? Nie. Podekscytowanie! To coś co kierowało mną już od paru miesięcy. Chęć przeżycia czegoś nowego, odmiennego od codziennej, otaczającej mnie rzeczywistości. Choć moje wewnętrzne uczucia i emocje prawie rozrywają mnie na kilka części, z zewnątrz staram się pokazać odpowiedzialną dziewiętnastolatkę, która jest w stanie poradzić sobie z przyszłością. Odkąd w mojej skrzynce znalazł się list dotyczący mojego przyjęcia na Uniwersytet Cambridge żyję tylko moją nową rzeczywistością. Rodzice początkowo byli przeciwni mojej przeprowadzce do Cambridge, ale po kilkudniowych rozmowach, udało się ich przekonać.

- Będziemy za tobą tęsknić, Nel. - mój wzrok padł na osobę wypowiadającą te słowa. Tessa była właścicielką Soul i każdy z pracowników traktował ją jako swoją babcię. Kobieta była lekko przygarbiona, z siwymi włosami na głowie i miodową sukienką, którą tak często nosiła. Podeszła do mnie żwawym krokiem i wtuliła się w moje ciało. Była o kilka centymetrów niższa, więc bez problemu mogłam oprzeć brodę na czubku jej głowy.
- Ja za wami też, nawet nie wiecie jak bardzo. - w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy, które uporczywie powstrzymywałam. Tessa odsunęła się ode mnie delikatnie i spojrzała w moje oczy. Ona jedyna wiedziała co czułam.
- Może masz ochotę na kawę?
Przytaknęłam delikatnie głową podążając za kobietą w stronę kuchni.


Jeśli chodzi o wyjaśnienia. To opowiadanie będzie zupełnie nowe, lecz będzie w nim występował wątek, który jest najważniejszy w tej historii. Zmieniłam niektórych bohaterów, okoliczności, charakter niektórych bohaterów i oczywiście większość przeprowadzonych dialogów i zdarzeń. Czułam, że tamto opowiadanie źle zaczęłam i wątek nie byłby tak wyraźny. Historię piszę też na Wattpadzie, jak wyżej wspomniałam. Bardzo zapraszam i zachęcam do komentowania, to naprawdę mobilizuje. Tak, więc zapraszam na nową historię IF ONLY. 
Wasza, MK ;)

Obserwatorzy