sobota, 15 marca 2014

Rozdział jedenasty " Znikam "



KOMENTARZ=MOCNA ZACHĘTA DO DALSZEGO PISANIA


Długo zastanawiałam się nad sensem istnienia. Wyobraź sobie, że jutro umierasz. Co robisz? Czy wykorzystujesz ten dzień w jak najlepszy sposób, czy może zamykasz się w pokoju na cztery spusty i rozpaczasz nad niesprawiedliwością losu? Jedno jest pewne...W jednej chwili zyskujemy nieograniczoną odwagę. Strach i przerażenie odsuwamy na boczny plan, i pragniemy zrobić lub powiedzieć to, czego nie byliśmy w stanie dokonać z obawy przed odrzuceniem. Żyjemy z dnia na dzień nie wiedząc co pokaże nam jutro, więc to jest zasada podobieństwa sytuacji. Nie dajmy się omamić strachowi, zdobądźmy się na odwagę, bo „ Kto ma odwagę, wygrywa” ~ Coelho


Stałam przed stolikiem na szkolnej stołówce trzymając w rękach tacę w jedzeniem. Oddech nadal nie chciał zwolnić, a uderzenia serca znacznie się natężyły. Moje dłonie drżały, a kosmyki grzywki wpełzły na czoło, łaskocząc je delikatnie. W normalnej sytuacji drażniłoby mnie to i od razu pospiesznie bym je poprawiła. Zamarłam. Wszyscy przy stoliku stracili oddechy i pogrążeni we własnych myślach, milczeli. Próbowałam zdobyć się na chociaż jedno spojrzenie lub jedno słowo skierowane w jego stronę , lecz mój całkowity brak odwagi dał o sobie znać.
- Nie musisz, naprawdę. - po kilku sekundach, które wydawały się być wiecznością odezwał się spokojnym głosem Niall. Spojrzałam w jego kierunku. Blondyn opierał się o kolumnę stojącą tuż obok stolika i pocierał ręką kark w geście zawstydzenia.
- Już znikam. - mój głos wydawał się obniżyć o kilka tonów. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem spragniona. Mocniej zacisnęłam dłonie na tacy i szybko się odwracając odeszłam od stolika, przy którym zostawiłam szóstkę „przyjaciół”.

Gmerałam w swoich rozmiękłych płatkach, w końcu upuściłam łyżkę na marmurowy blat. Źle spałam, rozmyślając na wczorajszą sytuacją. Odłożyłam miskę z niedojedzonymi płatkami do zlewu i wciąż patrząc w nicość skierowałam się do pokoju. W pomieszczeniu panował nieporządek. Kilka pustych paczek po chipsach, leżące tuż obok łóżka, brudne szklanki i zużyte chusteczki higieniczne od ciągłego wycierania załzawionych oczu. Parę znoszonych ubrań wardało się na fotelu, a ulubione trampki nie leżały od pary, jeden obok szafy, drugi zaś pod łóżkiem. Podeszłam do dużej szafy i wyjęłam z niej wyciągnięty już szary sweter oraz przetarte na kolanach jeansy. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam zirytowana, spodziewając się po drugiej stronie Lily. Schodząc po schodach usłyszałam kolejne dźwięki : Ktoś nie daje za wygraną... Gdy wylądowałam na prawej nodze na ostatnim schodku, moją kostkę przeszła długa, rozgrzana igła bólu. Krzyknęłam. Ostrożnie próbowałam stanąć na prawej stopie – udało się, choć ból był nie do zniesienia. Zdołałam pokuśtykać do wejścia i gdy nacisnęłam klamkę ktoś z prędkością błyskawicy dostał się do mieszkania.
- Mia?
- Chyba musisz zabrać mnie do lekarza.

W poczekali siedzieliśmy już ponad godzinę, a kolejka jakby się nie zmniejszała. Niall chodził zdenerwowany mrucząc coś pod nosem.
- Spokojnie, to tylko kostka. - powiedziałam po raz drugi spokojnym i znudzonym głosem. Ból trochę zelżał, lecz nadal czułam impulsowe kłucie. Noga lekko mi spuchła i zaczerwieniała. Pochyliłam się, wyciągnęłam rękę z zamiarem uchwycenia ramienia Nialla. Chłopak poczując mój dotyk zatrzymał się i spojrzał mi w oczy. - To tylko kostka. Nie wiem czym się przejmujesz.
 - Gdybym nie dzwonił jak najęty , ty nie musiałabyś zbiegać po tych cholernych schodach. - rzekł zdenerwowany na samego siebie. - Chłopaki mi zabiją...
Z gabinetu lekarskiego wyłoniła się pielęgniarka ubrana w jasnoróżowy kitel, aby przeczytać następnego pacjenta.
 - Collins ?
Niall zerwał się i krzycząc To ona założył moją rękę na jego barki, a sam położył dłoń na mojej talii. Pielęgniarka wycofała się, chowając w pomieszczeniu gabinetu, a ja kuśtykając na jednej nodze dotarłam do drzwi. Gabinet był chłodny. Ściany koloru białego z porozwieszanymi plakatami o odporności, brak roślinności, a na środku pomieszczenia stało biurko, przy którym siedział mężczyzna z siwymi włosami i brodą.
- Witam. Co pani dolega?
- Gdy schodziłam po schodach poczułam straszny ból w kostce.
Lekarz wstał z czarnego fotela i skierował się w moją stronę. Chwycił moją nogę, na co skrzywiłam się odrobinę. Mężczyzna po paru chwilach wrócił na swoje miejsce i zaczął pisać niezgrabnym pismem w mojej karcie zdrowia.
- To skręcenie kostki. Niestety musimy to unieruchomić. - na słowa doktora westchnęłam z niezadowolenia. Lepiej być nie mogło...

Wokół mnie kłębiła się czarna, mokra nicość, przez którą nie przebijał się żaden promień słońca. Z pomocą nie przybyła mi też grawitacja, wyczuwalna podczas lotu, tutaj, straciła swoją ważność bytu. Nie opadałam na niewidoczne dno, topiłam się...lecz nie tonęłam. Prąd wody szarpał mną niczym szmacianą lalką. Walczyłam. Próbowałam zatrzymać powietrze w płucach, próbowałam nie otworzyć ust pozbywając się resztek potrzebnego mi tlenu.
Mia !

Podniosłam się gwałtownie na łóżku. Moje ciało pokrywała warstwa potu, a oddech stał się nierównomierny. Aluzja snu zawsze się spełniała. Sen był zawsze taki sam, w kółko i w kółko słyszałam ten sam głos, tak bardzo znany, jednocześnie tak odległy. Ból mojej kostki spotęgował się. Kilka następnych godzin po założeniu gipsu było męczarnią. W pokoju panowały egipskie ciemności, więc po omacku wyciągnęłam rękę w stronę szafki nocnej i wyciągnęłam z niej kilka tabletek przeciwbólowych. Szybko je połknęłam i przyssałam się do szklanki, opróżniając ją jednym haustem. Woda, która stała tam całą noc, nie smakowała najlepiej, ale było mi wszystko jedno. Ułożyłam się ponownie na łóżku i wpatrując się w sufit o kolorze kości słoniowej, zasnęłam.


~~

Powróciłam. Ostatnio często wchodziłam na tego bloga i dostałam strasznych wyrzutów sumienia. Oczywiście z tego powodu, że nie doprowadziłam tego opowiadania do końca. Mam kilka nowych pomysłów, ale strasznie nie uporządkowanych, więc postaram się je jakoś poukładać. Rozdział po jakimś czasie, wiem, że strasznie nudy. Postaram się to rozkręcić. I oczywiście brakuje tu trochę tych wydarzeń z wątkiem miłosnym , już wkrótce ! ♥ Przepraszam za zawieszenie i zapraszam do czytania dalszej części ;) MK .  

Obserwatorzy