Każdy czasem zatrzymuje
swoje życie i zadaje sobie pytanie „ Czy jestem szczęśliwy ?”.
Wszelkie cząsteczki i atomy , z których zbudowany jest świat stają
w miejscu. Rozglądamy się dookoła szukając odpowiedzi ,
panikujemy kiedy zdajemy sobie sprawę , że nikt nie pomoże nam
udzielić odpowiedzi. Zostajemy w tym zupełnie sami, bo w końcu to
nasze życie , nasze problemy , wzloty i upadki. Mamy złudne
nadzieje,że ktoś zainteresuje się nami , wspomoże w trudnych
chwilach. Lecz ludzie próbują odseparować nas od siebie. Nie
interesuje ich to co złe w naszym życiu. Myślimy, że możemy się
do nich zwrócić,lecz oni stają na pograniczu słów „ mogę” a
„powinienem” , tworząc ogromną i przestrzenną pustkę. Czy
borykając się z własnymi problemami nie stajemy się silniejsi ?Czy to nie powoduje, że
rośniemy w siłę , niekoniecznie w siłę fizyczną , ale
psychiczną. Uczymy się polegać na sobie , bo jeśli ktoś nie ma
wyboru zawsze da sobie radę.
Błękitne niebo
przedzierało się przez ciemne chmury. Mgła obejmowała swoim
zasięgiem okoliczne łąki i lasy a trawa igrała z poranną rosą.
Ciszę przerwał ryk jelenia , który poległ w bitwie z
przeznaczeniem. Jego ciało upadło bezwiednie na mokre źdźbła
trawy. Krwawił. Ostatkami sił podniósł głowę spojrzał na
wschodzące słońce , zaryczał i poddał się ciemności. Strach
uleciał w zapomnienie, spokój ogarnął jego serce , które z
sekundą na sekundę wyciszało się. Zapanowała bezkresna i
bezwiedna , błoga cisza.
Następny dzień nie był
jednym z moich najlepszych. Budzik przerwał ciszę punkt siódma
rano. Uderzyłam w niego ciężką ręką , tak aby się wyłączył.
Wyciągając nogi i ręce , rozciągnęłam się głośno wdychając
powietrze. Syknęłam , czując ból w łydce, który najczęściej
objawia się tuż po przebudzeniu. Cholera ! Przymknęłam powieki i
zacisnęłam usta w zamiarze przeczekania skurczu. Poruszyłam lekko
palcami od nogi , ale na moje nieszczęście ból nie zmniejszył się
, ale wręcz przeciwnie. Wyciągnęłam nogę na tyle, na ile
pozwalał mi mój zakres ruchu. W tej pozycji pozostałam przez
następne dwie minuty, do czasu kiedy poczułam rozluźnienie w
kończynie. Podparłam się na łokciach i powolnymi ruchami usiadłam
na łóżku, spuszczając bezwiednie nogi , które dotnęły zimnej
posadzki. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Oplotłam rękoma
klatkę piersiową w geście ochronienia się przez podmuchami zimna.
Spojrzałam na okno, które było powodem nieprzyjemnego chłodu w
pomieszczeniu. Wstałam z łóżka i zamknęłam je. Zegarek
wskazywał 7:10. Z pośpiechem weszłam do łazienki. Opłukałam
twarz i umyłam zęby. Włosy, które były w nieładzie,
rozczesałam dokładnie grzebieniem i związałam w warkocza.
Wciągnęłam na siebie jeansy i beżowy sweter , po czym chwytając
w pośpiechu plecak , zbiegałam na parter. Nie miałam czasu na
śniadanie, dlatego nie wchodząc do kuchni , krzyknęłam do mamy,
że przyjdę do Ice Castle , tuż po skończeniu zajęć.
Przekraczając próg domu poczułam zimny podmuch wiatru. Owinęłam
wokół szyi szalik a na głowę założyłam czapkę.
Droga do szkoły zajęła
mi parę minut. Na parkingu znajdowało się już sporo samochodów.
Uczniowie stali przy nich i rozmawiali, rozkoszując się ostatnimi
chwilami wolności. Przechodząc obok sali nr 14 w oddali ujrzałam
chłopaka o nietypowym zachowaniu. Siedział na jednym z krzeseł
znajdujących się przy oknie a twarz zasłaniał kaptur, który
spoczywał na jego głowie. Z jego ust wydobywały się dźwięki.
Wytężyłam słuch i zorientowałam się, że chłopak śpiewa jedną
z piosenek popularnego zespołu Kings Of Leon. Zastygłam w bezruchu
przysłuchując się melodyjnemu głosowi. Lecz nie trwało to długo.
Kilka sekund później rozbrzmiał dzwonek, wzywający uczniów na
zajęcia. Ja natomiast udałam się sekretariatu , w którym miałam
odebrać mój plan lekcji oraz podpisać dokumenty, które
najprawdopodobniej był formalnością. Zapukałam w drzwi z nr 12 ,
a gdy usłyszałam ciche proszę
weszłam
do środka. Powitałam się uprzejmie z sekretarką. Wyglądała na
kobietę po pięćdziesiątce. Włosy , już nieco posiwiałe, krótko
obcięte. Na twarzy można było zauważyć zmarszczki, które
sprawiały, że jej twarz wydawała się bardziej przyjacielska.
- Witaj. Ty na pewno jesteś
Mia Collins. - zaczęła rozmowę kobieta siedząca za lekko
zabałaganionym biurkiem.
- Tak. Skąd pani wie? -
spytałam się, będąc lekko zdziwiona.
- Jesteś bardzo podobna do
mamy. - odpowiedziała zerkając w moje oczy.
- Odpowiedź naprawdę mnie
zaskoczyła. Nigdy nie porównywałam się z Marie.
- Tutaj masz plan a tu
mapkę szkoły.
- Dziękuję . - rzekłam z
uśmiechem. Jeszcze przez kilka minut przebywałam w sekretariacie.
Ściany były blade a na nich porozwieszane portrety byłych
dyrektorów szkoły. Zabrałam potrzebne rzeczy i opuściłam
pomieszczenie. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu sali, w
której właśnie trwała lekcja angielskiego. Obok wejścia do
szkoły , na ławce , zobaczyłam dziewczynę. Miała brązowe,
długie włosy i wpatrzona była w swój telefon. Podeszłam do niej
w zamiarze dopytania się o poszukiwaną przeze mnie klasę.
- Przepraszam, nie chcę
przeszkadzać, ale czy mogłabyś powiedzieć mi gdzie znajduje się
sala pana Silla? - powiedziałam najbardziej uprzejmym głosem ,
na jaki było mnie stać. Dziewczyna oderwała się od swojego
zajęcia i spojrzała na mnie. Była naprawdę bardzo ładna. Wydęte
wargi , zgrabny nos i idealnie wyprofilowana twarz. Mogłabym nawet
stwierdzić, że najprawdopodobniej przedmiotem westchnień
większość chłopców tej szkoły(i nie tylko tej). Ukazała
hollywoodzki uśmiech i podrapała się bo głowie w geście
zastanowienia.
- Hmm. Drugie piętro ,
ostatnie drzwi po prawo.
- Dziękuję bardzo. -
rzekłam i miałam zamiar odejść, kiedy dziewczyna odezwała się:
- Jestem Liliana. A Ty to Mia?
- Tak. Czy ja coś
przegapiłam, że każdy wie jak się nazywam?
- Ludzie tutaj żyją Twoim
przyjazdem. Jesteśmy na samym krańcu Londynu, nikt za często nas
nie odwiedza. Przyzwyczaj się. - uśmiechnęła się szeroko.
- Postaram się. Muszę już
iść, angielski czeka. - powiedziałam.
- Tak, miło było Cię
poznać, Mia.
- Mnie ciebie również. -
pomachałam jej na pożegnanie i skierowałam się do wskazanej mi
przez Lily klasy.
Przepraszam , że taki krótki :(
ojej cudowny. świetnie piszesz, dawno nie czytałam tak dobrze napisanego opowiadania. :) nie mogę doczekać się kontynuacji, no bo w końcu zrobiłaś trochę sporą przerwę pomiędzy cześciami:)
OdpowiedzUsuńtroublemakerimagine.blogspot.com
ily x