wtorek, 19 listopada 2013

Trzeci " Wzloty i upadki "

Każdy czasem zatrzymuje swoje życie i zadaje sobie pytanie „ Czy jestem szczęśliwy ?”. Wszelkie cząsteczki i atomy , z których zbudowany jest świat stają w miejscu. Rozglądamy się dookoła szukając odpowiedzi , panikujemy kiedy zdajemy sobie sprawę , że nikt nie pomoże nam udzielić odpowiedzi. Zostajemy w tym zupełnie sami, bo w końcu to nasze życie , nasze problemy , wzloty i upadki. Mamy złudne nadzieje,że ktoś zainteresuje się nami , wspomoże w trudnych chwilach. Lecz ludzie próbują odseparować nas od siebie. Nie interesuje ich to co złe w naszym życiu. Myślimy, że możemy się do nich zwrócić,lecz oni stają na pograniczu słów „ mogę” a „powinienem” , tworząc ogromną i przestrzenną pustkę. Czy borykając się z własnymi problemami nie stajemy się silniejsi ?Czy to nie powoduje, że rośniemy w siłę , niekoniecznie w siłę fizyczną , ale psychiczną. Uczymy się polegać na sobie , bo jeśli ktoś nie ma wyboru zawsze da sobie radę.

Błękitne niebo przedzierało się przez ciemne chmury. Mgła obejmowała swoim zasięgiem okoliczne łąki i lasy a trawa igrała z poranną rosą. Ciszę przerwał ryk jelenia , który poległ w bitwie z przeznaczeniem. Jego ciało upadło bezwiednie na mokre źdźbła trawy. Krwawił. Ostatkami sił podniósł głowę spojrzał na wschodzące słońce , zaryczał i poddał się ciemności. Strach uleciał w zapomnienie, spokój ogarnął jego serce , które z sekundą na sekundę wyciszało się. Zapanowała bezkresna i bezwiedna , błoga cisza.

Następny dzień nie był jednym z moich najlepszych. Budzik przerwał ciszę punkt siódma rano. Uderzyłam w niego ciężką ręką , tak aby się wyłączył. Wyciągając nogi i ręce , rozciągnęłam się głośno wdychając powietrze. Syknęłam , czując ból w łydce, który najczęściej objawia się tuż po przebudzeniu. Cholera ! Przymknęłam powieki i zacisnęłam usta w zamiarze przeczekania skurczu. Poruszyłam lekko palcami od nogi , ale na moje nieszczęście ból nie zmniejszył się , ale wręcz przeciwnie. Wyciągnęłam nogę na tyle, na ile pozwalał mi mój zakres ruchu. W tej pozycji pozostałam przez następne dwie minuty, do czasu kiedy poczułam rozluźnienie w kończynie. Podparłam się na łokciach i powolnymi ruchami usiadłam na łóżku, spuszczając bezwiednie nogi , które dotnęły zimnej posadzki. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Oplotłam rękoma klatkę piersiową w geście ochronienia się przez podmuchami zimna. Spojrzałam na okno, które było powodem nieprzyjemnego chłodu w pomieszczeniu. Wstałam z łóżka i zamknęłam je. Zegarek wskazywał 7:10. Z pośpiechem weszłam do łazienki. Opłukałam twarz i umyłam zęby. Włosy, które były w nieładzie, rozczesałam dokładnie grzebieniem i związałam w warkocza. Wciągnęłam na siebie jeansy i beżowy sweter , po czym chwytając w pośpiechu plecak , zbiegałam na parter. Nie miałam czasu na śniadanie, dlatego nie wchodząc do kuchni , krzyknęłam do mamy, że przyjdę do Ice Castle , tuż po skończeniu zajęć. Przekraczając próg domu poczułam zimny podmuch wiatru. Owinęłam wokół szyi szalik a na głowę założyłam czapkę.
Droga do szkoły zajęła mi parę minut. Na parkingu znajdowało się już sporo samochodów. Uczniowie stali przy nich i rozmawiali, rozkoszując się ostatnimi chwilami wolności. Przechodząc obok sali nr 14 w oddali ujrzałam chłopaka o nietypowym zachowaniu. Siedział na jednym z krzeseł znajdujących się przy oknie a twarz zasłaniał kaptur, który spoczywał na jego głowie. Z jego ust wydobywały się dźwięki. Wytężyłam słuch i zorientowałam się, że chłopak śpiewa jedną z piosenek popularnego zespołu Kings Of Leon. Zastygłam w bezruchu przysłuchując się melodyjnemu głosowi. Lecz nie trwało to długo. Kilka sekund później rozbrzmiał dzwonek, wzywający uczniów na zajęcia. Ja natomiast udałam się sekretariatu , w którym miałam odebrać mój plan lekcji oraz podpisać dokumenty, które najprawdopodobniej był formalnością. Zapukałam w drzwi z nr 12 , a gdy usłyszałam ciche proszę weszłam do środka. Powitałam się uprzejmie z sekretarką. Wyglądała na kobietę po pięćdziesiątce. Włosy , już nieco posiwiałe, krótko obcięte. Na twarzy można było zauważyć zmarszczki, które sprawiały, że jej twarz wydawała się bardziej przyjacielska.
- Witaj. Ty na pewno jesteś Mia Collins. - zaczęła rozmowę kobieta siedząca za lekko zabałaganionym biurkiem.
- Tak. Skąd pani wie? - spytałam się, będąc lekko zdziwiona.
- Jesteś bardzo podobna do mamy. - odpowiedziała zerkając w moje oczy.
- Odpowiedź naprawdę mnie zaskoczyła. Nigdy nie porównywałam się z Marie.
- Tutaj masz plan a tu mapkę szkoły. 
- Dziękuję . - rzekłam z uśmiechem. Jeszcze przez kilka minut przebywałam w sekretariacie. Ściany były blade a na nich porozwieszane portrety byłych dyrektorów szkoły. Zabrałam potrzebne rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu sali, w której właśnie trwała lekcja angielskiego. Obok wejścia do szkoły , na ławce , zobaczyłam dziewczynę. Miała brązowe, długie włosy i wpatrzona była w swój telefon. Podeszłam do niej w zamiarze dopytania się o poszukiwaną przeze mnie klasę.
- Przepraszam, nie chcę przeszkadzać, ale czy mogłabyś powiedzieć mi gdzie znajduje się sala pana Silla? - powiedziałam najbardziej uprzejmym głosem , na jaki było mnie stać. Dziewczyna oderwała się od swojego zajęcia i spojrzała na mnie. Była naprawdę bardzo ładna. Wydęte wargi , zgrabny nos i idealnie wyprofilowana twarz. Mogłabym nawet stwierdzić, że najprawdopodobniej przedmiotem westchnień większość chłopców tej szkoły(i nie tylko tej). Ukazała hollywoodzki uśmiech i podrapała się bo głowie w geście zastanowienia.
- Hmm. Drugie piętro , ostatnie drzwi po prawo.
- Dziękuję bardzo. - rzekłam i miałam zamiar odejść, kiedy dziewczyna odezwała się:
- Jestem Liliana. A Ty to Mia?
- Tak. Czy ja coś przegapiłam, że każdy wie jak się nazywam?
 - Ludzie tutaj żyją Twoim przyjazdem. Jesteśmy na samym krańcu Londynu, nikt za często nas nie odwiedza. Przyzwyczaj się. - uśmiechnęła się szeroko.
 -  Postaram się. Muszę już iść, angielski czeka. - powiedziałam.
- Tak, miło było Cię poznać, Mia.
- Mnie ciebie również. - pomachałam jej na pożegnanie i skierowałam się do wskazanej mi przez Lily klasy. 


Przepraszam , że taki krótki :(

1 komentarz:

  1. ojej cudowny. świetnie piszesz, dawno nie czytałam tak dobrze napisanego opowiadania. :) nie mogę doczekać się kontynuacji, no bo w końcu zrobiłaś trochę sporą przerwę pomiędzy cześciami:)
    troublemakerimagine.blogspot.com
    ily x

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy